Las jest przyjacielem świata
I schronieniem partyzantki
Również tego, co nie lata
Co ma w rękach łez kajdanki
Tajne służby złego stracha
Retoryki czarnej mistrza
Chmarą w las zaczęły skakać
A co jeden większy bystrzak
Uzbrojeni w dźwięk bzyczenia
Licznie krzewy obsiadają
I choć sensu nic w tym nie ma
To gdzie jedzą tam też srają
Wyszkolona i posłuszna
Czarna masa to zagłady
Wiedzą, że ich sprawa słuszna
A po za tym moc zabawy
Obijają się w zieleni
Poszukując wzrokiem kobiet
Czasem ktoś się zarumieni
Gdy zobaczy gołą nogę
Gdy w szeregu chaotycznym
Uzbrojonym w szczątki baśni
Nie wojskowym a magicznym
Prą dziewczęta coraz ciaśniej
I zbliżają się do granic
Gdzie już prawa słychać echo
I zakazy mają za nic
Chociaż miasto niedaleko
Ta pielgrzymka prosto z ziemi
Orszak kwiatów- jak poganie
Cóż, że ktoś je pragnie zmienić
Całą chmarą trzeba na nie
Atakują wianków kwiaty
Jak w pogoni za rozumem
Uderzają w liść kosmaty
Rozszarpują słodkie płatki
I wplątują się we włosy
Brudny odwłok wycierają
W te słowiańskie złote kłosy
Uciążliwie, bez litości
Raz ze środka raz z obrzeża
W czyn wcielają straszny pościg
Plagą bezdurnego zwierza
I niestety często chmara
Uporczywym przeszkadzaniem
Kładzie wolność na kolana
Lub po gaju ją rozgania
Pierwszą linią są obrony
Choć nie wiedzą nawet czego
Chętnie włażą w pantalony
Radość wielką mają z tego
A las tylko szumi gniewnie
Jest schronieniem partyzantki
Nie przeraża go bzyczenie
Skryją liście cień bahantki
Na polanie wnet odpocznie
Dziewczę co ze snu wyrwane
Zje ciasteczko i urośnie
Nic na wieczność nie jest dane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz