Mogę być przez chwilę tylko
Ukłuć w rękę cienką szpilką
I oddalić się po cichu
Precz do licha
Jeśli nie chcesz mnie naprawdę
Wsiądę sobie w mig na tratwę
I odpłynę hen do nieba
Bo mi więcej łez nie trzeba
Mogę zniknąć w mgnieniu oka
W oczy kogoś kto pokocha
W ręce kogoś kto mnie zechce
Tak na stałe na jawie i we śnie
Jeśli tylko będziesz szczery
Nie zakłócisz atmosfery
Tylko się dziś rozejdziemy
Kiedy zgaśnie cień nadzieji
Mogę zamknąć się daleko
Czerpać wodę, kwasić mleko
Mogę ucieć dziś jak znalazł
Mogę być lub nie być sama
Omijając gwiazd podboje
Lubię wiedzieć na czym stoję
I nie chcę ciągle czekać
Na wiecznie czym innym zajętego człowieka
Mówisz zawsze - nie ma sprawy
Lecz Cię ciągnie do zabawy
Bardziej niż do ramion moich
Masz ważniejsze rzeczy swoje
Nie traktujesz nas jednością
Nie obdarzasz mnie miłością
I choć cudnie jest gdy jesteś blisko
Ochłap czasu to nie wszystko
Zamiast czekać wciąż na Ciebie
Chciałam znaleźć się w mym niebie
I myślałam, że za rękę
Pójdziemy tam razem nucąc piosenkę
I liczyłam, że jak powiesz
To tak później właśnie zrobisz
I ufalam, że we dwoje
Znaczy nasze a nie moje i Twoje
Czas pożegnań to czas smutku
Więc odchodząc powolutku
Jeszcze raz zapalę świeczkę
Może lubisz mnie troszeczkę
Jeszcze raz zapytam siebie
Czy już nie mam sił do Ciebie
I odpłynę gdzieś z nadzieją ludzką
Że los szczęście mi gdzieś utkał