sobota, 3 lipca 2021

Lęk klatki dla gryzoni

Ogarnia mnie lęk nie do pohamowania,
Że się nie nadaję do kochania,
Że nie mam w sobie jakiegoś składnika,
I całe nieszczęście z Tego wynika.

Ogarnia mnie zgroza, ze jestem jak koza,
Co łyknie wszystko co złapie zębami,
I na postronku biegnąc obok woza,
Tylko straszy bezużytecznymi rogami.

Ogarnia mnie żal nie do przetrawienia,
Że miejsca dla mnie w świecie ne ma,
Bo inaczej patrzę, używam innego języka,
I sens historii doczesnej mi gdzieś umyka.

Ogarnia mnie chłód na myśl o przyszłości,
Kiedy w proch pokolenia obrócą się kości,
Niczym szczątki gryzoni co biegały w kółku,
Gryząc się nawzajem zamknięte w pudełku.

Ogarnia mnie klaustrofobiczna panika,
Gdy walę głową w klatkę a ściana nie znika,
Niezainteresowana walką o poidła koniec,
Gdy tłum ciągle depcze po łysym ogonie.

Ogarnia mnie smutek czarny i głęboki,
Gdy szukając wzrokiem uchylonych okien,
Widzę szaleńców, co władzę dostali w łapy,
I tłum wiwatujący, gdy dostaje ochłapy.

I ogarnia mnie złość i brak litości,
Na widok dobrowolnego oddawania wolności,
Za ułudę strumienia, za żart kołowrotka,
Za brak zagrożenia nieistniejącego kotka.

Ściśnięta wśród szarej masy gryzoni,
Bezbarwna i cicha tak samo jak oni,
Wolności i sensu pragnienie mi głos zabiera,
A za mną ktoś warczy a obok - umiera.

I ogarnia mnie lęk nie do pohamowania,
Że się nie nadaję do życia, kochania, trwania,
Że nie mam w sobie jakiegoś ważnego składnika,
A obcy tłum napiera, a ściana klatki nie znika.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stories by Klaudia KiKi on Medium

Życzenia - zbiór