Skazani idą szeregiem przed siebie
Idą i nucą posępną melodię
Ilu z nich dojdzie do końca, nikt nie wie
Zimne ich oczy mrugają swobodnie
W łańcuchach co szronem pokryte bieleją
Kolumna ich sunie noga za nogą
Nawet strażnicy się już nie śmieją
Prą dzielnie do przodu póki mogą
Skazani idą i o niczym nie myślą
Strach i ból wypełnia ich głowy
Nie śpią więc od dawna nic nie śnią
Nie przeszli jeszcze nawet drogi połowy
Skazani jesteśmy bo uwierzyliśmy
W normy społeczne i wychowanie
Zbieramy po drodze nasze liczne blizny
I idziemy przed siebie, na umieranie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz