Demony powiadasz trzymają Cię w uścisku,
Gdy serce otwierasz, dają Ci po pysku,
Gdy czujesz, że żyjesz, śmierć w oczach przynoszą,
I palisz i pijesz i uciekasz w byle co;
Demony powiadasz, ja swoje nazwałam,
Każdy z nich, każdego pokochałam,
I każdy ze śladów na sercu i duszy,
Mimo iż przynosi codziennie stos katuszy;
Każdy krok z nimi na ramionach. ..
Kiedyś też myślałam, że to mnie pokona;
Prawda jednak obejmuje również moją drogę,
Demony sprawiły, że jestem jaka jestem, tego wyprzeć się nie mogę;
To one każąc pełzać pod sumienia ciężarem,
Ciągnac wciąż do tyłu, stały się moim motorem,
I nauczyły by brać z życia wszystko,
Wszak i tak wciąż dostajemy po pysku;
Pokazały by ciągnąć przed siebie
I mimo duszy piekła być w swoim niebie
I nie definiować, każdego działania,
Bo sztuka to sztuka, też sztuka kochania;
I by nie poddawać się ze strachu przed stratą,
Jeśli zjesz obiad, już go nie masz ale zjeść było warto,
I chociaż inni biegną, a Ty pelźniesz do słońca,
Na końcu i tak wszyscy padną z gorąca.
Demony powiadasz,
To przez nie upadasz,
Czujesz lód dłoni ich na karku,
I będą zawsze jak sekundy w zegarku.
Demony powiadasz, znam to uczucie,
Już nie kamienie lecz twardy cement w bucie,
Lecz prawdą jest też, że kiedy z nimi ledwo przed siebie kroki stawiamy,
Co by się nie wydarzyło, my już nigdy upadając, nie będziemy sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz